Jak zrzuciłam 6 kg bez wyrzeczeń?

TO NIE CHWYT MARKETINGOWY! :D
Tak, zrzuciłam z wagi 6 kilogramów bez specjalnych wyrzeczeń.

          No więc pojawia się pytanie za sto punktów jak to się stało i o co chodzi. Nie przychodzę z pomocą żadnych skrajnym leniom i obżarciuchom. Zdradzam tylko sekret w jaki łatwy sposób zobaczyć zmianę w cyferkach na wadze i tym samym zmotywować się, aby "ruszyć dalej".


      
          Zeszłam z wagi, która była moją górą lodową na całej niezdrowej drodze mojego jedzenia i lenistwa. Gdy zobaczyłam na wadze 56 kg, przy marnym wzroście 158, miałam ochotę się zapaść pod ziemię. Dosłownie i natychmiast. Zaczęłam czytać i notować jak szybko się tego pozbyć. Kiedy to się stało?! Dlaczego ja?! I takie tam głupoty. 

          Przełomem był pierwszy tydzień, kiedy po prostu... przestałam tyle jeść. Nie zaczęłam głodówki - to już mam dawno za sobą i nie chciałabym do tego nigdy więcej się posuwać. Nie zrezygnowałam ze słodyczy, fast-foodów, niezdrowych napoi itd. Po prostu ograniczyłam ich pożycie. Czy czułam głód? Na początku tak i to bardzo, ale nie głodziłam się. Mój żołądek po prostu przez moje uciekanie w zapomnienie spożywczej przyjemności osiągnął wielki rozmiar! Aby się skurczył do normalnej wielkości, trzeba zagryźć zęby. Ile? Tak 2-3 dni. 

          Takim więc sposobem - dietą ŻP (Żryj Połowę) - zdołałam pozbyć się balastu w 2-2,5 miesiąca. Nie jestem zachwycona swoim wyglądem, ponieważ dopiero teraz zaczęłam się szczerze interesować sportem i powolnym wprowadzaniem zdrowych nawyków żywieniowych, ale po ubraniach czuję, że jest postęp. Duży. 

         Co do ćwiczeń... Nigdy nie byłam osobą, która potrafiła kompletnie nic nie robić. Mówiąc o konkretnych ćwiczeniach, to niestety zdarzało się to może 3-4 razy w miesiącu, ponieważ nie umiałam wprowadzić tego w nawyk. Ale jazda na rowerze, spacery i praca koło domu zawsze się gdzieś przewijały. I nie mogę zapomnieć o hula-hop! Trochę mnie kosztowało boleści na początku (wypustkowe), ale ostatecznie je pokochałam, kręcąc do muzyki. Więc uprzedzę fakty i potwierdzę: 6 kilogramów spadło dzięki samemu ograniczeniu nadmiernej ilości spożywanych posiłków (nieregularnych, częstych i niezdrowych).





Aktualna waga to 49-50kg. Główną różnicę widzę po brzuchu (zniknęły odstające fałdy, które aż uwierały przy schylaniu albo siadaniu), udach, które aktualnie stykają się tylko "u szczytu" (tak, zwracam na to uwagę, ponieważ mam kobiecą sylwetkę i szersze biodra :)) oraz nieszczęsnych ramionach, które są głównym powodem mojej irytacji.



Wiem, że są równice w oświetleniu, ale zaświadczam, iż przede wszystkim ubrania nie kłamią, iż widać i czuć dużą różnicę :)


                             A WIĘC: DA SIĘ COŚ ZROBIĆ, NIC NIE ROBIĄC?
W sumie tak, ale to tylko początek czegoś większego. Dla osób, które niechętnie podchodzą do diet i wysiłku, na początek motywacja jak znalazł. W końcu nic tak nie cieszy, jak widoczne efekty!



Brak komentarzy :

Prześlij komentarz

The positive steps © 2015. Wszelkie prawa zastrzeżone. Szablon stworzony z przez Blokotka