Jak? No jak?! Czyli początki przyjaźni z "czystą michą"

Cześć!

     Nieubłaganie przyszedł kolejny poniedziałek, który pociągnął za sobą postanowienie, do którego wykonania się zobligowałam. A mianowicie? Zadbanie o dietę.

     Jeśli ktoś czytał moje poprzednie posty, na pewno już wie o tym, że miałam wyzwania i zmagania z niezdrowym jedzeniem. Niby powinno być łatwiej. Ale nie ukrywam, że w ciągu ostatnich dwóch tygodni trochę pofolgowałam sobie z niektórymi posiłkami i nie ograniczyłam niezdrowych przekąsek tylko do cheat-days'ów :(

   W ramach rozpalenia w sobie miłości do pysznej i zdrowej żywności zaczęłam oglądać mnóstwo smakowitych fotek :D



Majowo - wiosenne postanowienia

            Maj już na dobre zawitał, a z nim utęskniona wiosna. Słońce wychodzi coraz częściej, temperatura na termometrach wzrasta, a my zaczynamy szukać letnich ciuchów w szafie. Z tego też względu postanowiłam przygotować sobie listę postanowień, co mnie bardziej zmotywuje do trzymania się planu :)


1. Utrzymywać treningi siłowe trzy razy w tygodniu

     Już od 3 tygodni walczę systematycznie siłowo 3 razy w tygodniu (poniedziałek, środa, piątek), dzieląc trening na biceps i triceps, nogi i pupa, plecy i brzuch. Taki zestaw mi bardzo odpowiada. Zaczęłam od 8 powtórzeń w 4 seriach, co tydzień zwiększam o jedno powtórzenie, aż dojdę do 12 powtórzeń. Wtedy zwiększę ciężar i wracam do 8 powtórzeń w serii.



2. Wprowadzić jazdę na rowerze lub bieganie

     Jeździć można, chodzi o systematykę :). Chciałabym wprowadzić takie treningi cardio w dni nie-siłowe :D (wtorek, czwartek)

3. Wprowadzić na dobre i trzymać "czystą michę"

     To chyba największe wyzwanie! Samodyscyplina w żywieniu. Plusem jest to, że z letnią pogodą zaczynają pojawiać się owoce sezonowe, które (mam nadzieję) pomogą mi skutecznie walczyć z nałogiem wciskania w siebie słodyczy. Zaczynam poszukiwać ciekawych przepisów, chociaż kucharka ze mnie żadna, więc jestem myśli, że w końcu może czegoś nowego się nauczę, co posłuży nie tylko moim kubkom smakowym, ale także zdrowiu.



4. Codzienne stosowanie balsamów wyszczuplających

    Dlaczego i po co? Bo kupiłam je w zeszłym roku i tak sobie leżą. Skoro już je mam w domu, to postanowiłam zrobić z nich użytek. A nóż pomogą w walce o lepszą sylwetkę? Oczywiście moga pomóc tylko przy dobrze zbilansowanej diecie i aktywności fizycznej :)
    Obydwa kremy są z serii Eveline Slim Extreme 3D: czerwony daje efekt gorąca i stosuję go na noc, a jasny uczucie chłodu i wsmarowuję go rano. 


5. Częściej wyciągać aparat fotograficzny

    Fotografia jest moim ukochanym hobby, ale ze względu na ilość nauki i brak czasu wolnego, niestety ostatnio często leżał samotnie w torbie. Bardzo mi się go szkoda zrobiło :). Tak więc w wolnej chwili znowu postaram się więcej pstrykać. Chwile są takie ulotne... A aura zaczyna sprzyjać, więc myślę, że chętnych do sesji nie braknie.


6. Co drugi dzień masować skórę głowy

    Ehh, moje utrapienie jeśli chodzi o systematyczność. Ale czego się nie robi dla długich włosów? Myję włosy co dwa dni, więc wtedy chcę wykonywać chociaż 10-minutowy masaż skalpu dla pobudzenia mieszków do wzrostu. Dodatkowo łykam od jakiegoś czasu biotynę. Może coś ruszy :)


To by było na tyle. Więc teraz czas na realizację :)


Goodbye 3: Słodycze [2/2]

Nadszedł ten czas. Ten czas, gdy trzeba się pożegnać ze swoją miłością.
Miłością do słodyczy...


            Maj zawitał już w naszych kalendarzach, co powoduje, że część z nas zaczyna uświadamiać sobie, że na dobre przyszła wiosna. A po wiośnie przyjdzie lato... Obcisłe topy, krótkie spodenki, opalenizna... Tak, they are coming! Więc należy ruszyć dalej z planem dietetycznym.




          W mojej drugiej pożegnalnej części muszę podziękować: serki (mmm, Monte), ciasto, lody, wafle... Czy jest to ciężkie? Tak, dla mnie jest to wyzwanie. Dlatego już przeżywając chandrę i myśląc o czymś "zakazanym", sięgnęłam po zwykły serek wiejski, które ku zdziwieniu dobrze wypełnił swoje zadanie :) 
        
            Ciężko jest zająć myśli czymś innym, kiedy wszystko, co było pod ręką niekoniecznie zdrowego wpychało się non stop do ust (jedzenie!), nagle odeszło w odstawkę. Naprawdę. Słodyczomaniacy znają dobrze ten ból... Ale cóż. Spróbować trzeba.


        Jak to mówią: BYLE DO... CHEAT DAY. Za mój "oszukany dzień" ustanowiłam sobie niedzielę. Póki co bardzo pomaga i motywuje do tego, żeby wytrzymać te 6 dni w "czystości żołądka" :D

P.S. Odkąd odstawiłam słone przekąski, nie sięgam po nie nawet podczas Cheat Day. Mega pozytywna zmiana - w końcu nic a nic tam zdrowego nie było :)


The positive steps © 2015. Wszelkie prawa zastrzeżone. Szablon stworzony z przez Blokotka