Jak ćwiczyć rozciąganie do szpagatu?

Cześć!

      Dzisiaj post krótki i na temat, bowiem podjęłam wyzwanie, żeby do końca września nauczyć się robić szpagat :D 

    Od razu informuję, że nie jestem mega początkująca w rozciąganiu, więc tym tez nie zrobię sobie krzywdy zbyt dużym narzuceniem działania. Do dyspozycji mam podłogę, drabinkę i masę szafek, więc stwierdziłam, że tym razem nie odpuszczę. Jest to dość wymagające cierpliwości zadanie, bo nie z "bezruchu" nie wskoczymy od razu w szpagat. Ale myślę, że dla tych chociaż trochę rozruszanych powinno to zająć tydzień, może dwa. 

      Wrzucę też dlatego różne internetowe poradniki w jaki sposób zacząć i jakie ćwiczenia wykonywać, aby z dnia na dzień być coraz bardziej elastycznym. Także próbujmy! :)



I wideo poradnik od Kasi Bigos :)


Dieta idealna dla sylwetki i zdrowia? ISTNIEJE! Słów kilka o diecie niskowęglowodanowej.

Cześć Wam!

    Nawet nie wiecie jak bardzo podekscytowana jestem dzisiejszym wpisem. Powyższym tematem zaczęłam interesować po zakończonej sesji, czyli w lipcu. Mając trochę więcej czasu, postanowiłam zagłębić się nieco w tematykę układania własnej diety, która jest najlepsza. Zaskoczyły mnie komentarze dotyczące tego, że albo "masa", albo "rzeźba". Byłam rozczarowana, ponieważ od dawna postanowiłam, że chcę zredukować trochę tkanki tłuszczowej i wyrobić sobie więcej mięśni. A tutaj... no cóż. Ale postanowiłam pogrzebać trochę głębiej i znalazłam! Temat rekompozycji ciała. Polega ona własnie na jednoczesnej redukcji i "masowaniu". Idąc dalej tym tropem, trafiłam na listę najlepszych treningów i... magicznej diety, która ma tajemniczą nazwę - ketogeniczna. Zaczęłam oglądać mnóstwo wywiadów, czytać dużo artykułów, kontaktować się z ludźmi, przystąpiłam do grupy, zakupiłam książkę, którą namiętnie czytam. Co wzbudziło mój kolejny punkt motywacyjny do życia? Świadomość ile cukru jest WSZĘDZIE.

Dieta LAW CARB a dieta KETOGENICZNA:
    Obydwie mają takie samo założenie - spożywanie małej ilości węglowodanów na rzecz spożycia większej ilości tłuszczy. Nie, nie zabiją nas ani nie utuczą. Bardzo stary mit, dalej powtarzany przez przemysł spożywczy i farmaceutyczny. Zdrowy tłuszcz nie dość, że pomoże nam w walce ze zbędnymi kilogramami, to jeszcze zacznie przywracać nas stan zdrowia do normy. Może być coś cudowniejszego? No, główny problem tej diety jest jeden - nasze nawyki, uzależnienia od cukru i prostoty. Bo w diecie tej jest tylko jeden minus psychiczny na początku - prawie każdy spotyka się z reakcją odstawienia narkotyku", bo tak działa na nasz mózg spożywany cukier (każdy). 
    Dieta Law Carb zwykle dopuszcza ilość spożywanych węglowodanów do ilości 70 gramów na dobę, natomiast ketogeniczna swój limit stawia na poziome 30 gramów. Tak mało?! Jak to?! To za mało, umrzemy! Nasz mózg nie będzie odżywiony, a nasze organizmy utracą siłę! Nieprawda!!! Okropny mit, który strasznie zakorzenił się w naszej świadomości, jest ciągle podsycany przez przemysł reklamowy. Obudźmy się z tego koszmaru! Przestańmy zabijać nasze organizmy cukrem. On wcale go nie potrzebuje. Tyle ile mu potrzeba do podstawowych funkcji potrafi sobie sam wytworzyć ze spożywanego białka :) Dlatego mamy 3 warunki diety dotyczące makroskładników:
- węglowodany do 30g/70g na dobę
- wysoka podaż tłuszczów (80%)
- niższa ilość białka (15%), ponieważ może być przetwarzany na glukozę, a nie chodzi nam o dostarczanie dużej jej ilości, tylko w inny sposób, tak?
      No więc o co chodzi z tymi dietami? Przez niską podaż węglowodanów nasz organizm musi przestawić się na inne źródło energii - zaczyna wytwarzać ciała ketonowe, które nam pomogą się przekalibrować. I wtedy zamiast uważać za główne źródło energii glukozę, przestawiamy się na tłuszcz. Ten dostarczany w diecie i w naszym ciele. W ten sposób zrzucamy nasz balast. Nie będę poruszać kwestii zdrowotnych, ponieważ opisze je przy recenzji książki ;)
       Poziom związków ketonowych w naszym ciele można sprawdzać dzięki paskom ketonowym, które można dostać w niektórych aptekach.

JAK ZACZĄĆ?
    Zależy to od naszego dotychczasowego sposobu życia, rodzaju diety, aktywności fizycznej, wieku i stanu zdrowia. Dieta może być niebezpieczna dla osób z chorobami nerek i wątroby. Wtedy należy najpierw skontaktować się z lekarzem. Jeśli jesteśmy bardzo przyzwyczajeni do cukrowych produktów, powinniśmy przechodzić na niskowęglowodanową stopniowo. Jeśli liczycie makroskładniki, to już jesteście na dobrej drodze. Z tygodnia na tydzień można zmniejszać ilość węgli, aż do odpowiedniego progu. Jeśli zaś jesteście w pełni zdrowi i gotowi do bliższego spotkania z tą dietą, to nie stoi nic na przeszkodzie, aby zacząć z dnia na dzień
    W drugim wypadku niestety większość osób (w tym ja) spotyka się z keto grypą ("keto flu"). To zjawisko nazywamy stanem, gdy organizm się przestawia na inne źródło energii. Moga wystąpić objawy takie jak: senność, nadmierny apetyt, spadek koncentracji, utrata samopoczucia, nerwowość, etc. Na szczęście stan taki utrzymuje się zwykle od 3 do 7 dni. Potem już spotykamy się z samymi zaletami diety. Gdybyście poczytali portale zagraniczne, to głównie wspominanym plusem, poza utratą wagi, jest wstawanie z łóżka :D Tak, tak! Jeśli zmagacie się z problemem wstawania, ociężałością, sennością poranną, to możecie się z nią pożegnać. Poza tym nie ma tutaj rygorystycznych godzin posiłkowych, których trzeba przestrzegać. Jesz, gdy zgłodniejesz. I naprawdę wystarczą tutaj 3 posiłki dziennie, ponieważ są bardzo syte.

Z CZYM SIĘ TRZEBA POŻEGNAĆ?
   Przed nami najtrudniejsze zadanie - przeczytanie listy produktów zakazanych i jej zaakceptowanie :)
  • Cukier
  • Słodycze
  • Słone przekąski (chipsy, paluszki, krakersy...)
  • Fast foody
  • Pieczywo
  • Makarony
  • Ryż
  • Kasze
  • Naleśniki
  • Owoce (poza truskawkami, poziomkami, jagodami, borówkami, malinami)
  • Warzywa wysokowęglowodanowe (w tym ziemniaki!)
  • Alkohol
  • Napoje
  • Większość nabiału (mleko, jogurty, serki)
  • Etc.
CZYM SIĘ MOŻNA ZAJADAĆ?
Oczywiście w ramach naszych makroskładników :)
  • Olej kokosowy!
  • Wieprzowina
  • Wołowina
  • Gęś
  • Boczek
  • Jaja
  • Masło
  • Masło orzechowe
  • Większość orzechów
  • Niskowęglowodanowe owoce (wspomniane wyżej)
  • Niskowęglowodanowe warzywa (brokuły, fasolka, kalafior...)
  • Tłuste sery
  • Tłuste ryby
  • Etc.
CO DODATKOWO?
  • Wypijać dziennie od 2 do 5 litrów wody (w zależności od stopnia aktywności fizycznej)
  • Suplementacja witamin i minerałów 
  • Na początku najważniejsze jest liczenie ilości węglowodanów
  • Uważać na ilość spożywanej soli

OPINIA:
Własnie zaczęłam, jest niskowęglowodanową wyznawczynią od kilku dni. Zdążyłam już zarazić tym swoich domowników i parę osób z zewnątrz. Jestem bardzo podekscytowana, pomimo tego, że dopadła mnie "keto grypa". Ale zaciskam zęby i czekam na ten cudowny poranek. Nadmiar wody zaczął powoli opuszczać mój organizm, co widać po wadze. Nigdy nie byłam taka syta! Poza redukcją i budową masy mięśniowej (tutaj wzrasta sucha masa mięśniowa, bez zalewania tłuszczem), planuję też tą dietą wyleczyć i poprawić kilka spraw zdrowotnych. Jestem bardzo na tak. Główny problem leży w głowie, ponieważ, tak jak wspomniałam, spotykamy się tutaj z symptomem odstawienia narkotykowego cukru i samopoczucie może być naprawdę kiepskie na początku. Ale to trzeba przetrwać.

Na zakończenie pierwszej części mogę polecić zapoznanie się z:
 książką dr Fife: "Dieta ketogeniczna. Jak odzyskać zdrowie dzięki tłuszczom"
oraz tym bogatym w informacje filmikiem, gdzie przeprowadzona jest rozmowa z Jerzym Ziębą:

Czytadło - "Jak dbać o włosy" od Anwen

        Książkę dostałam w prezencie od mamy chłopaka, która zapamiętała jak kiedyś o niej wspomniałam :) Oczywiście jest to chyba obowiązkowa pozycja dla każdej fanki Anwen i jej bloga oraz początkujących włosomaniaczek. Znajdziemy tu dużo ciekawych wskazówek i pomysłowych przepisów, które pomogą nam spojrzeć na problemy i zagadnienia włosowe z innej perspektywy. Pod warunkiem, że jesteśmy w tym temacie nowe.

Plan PRZECIW słodyczowemu uzależnieniu!

       Też tak macie czasami, że wszystko wydaje się jasne i proste, a kiedy przystępujecie do realizowania zamierzonego celu, to gdzieś się gubicie i nie wiecie co zrobić? Ja tak mam...

        Ten poniedziałek był wymarzony. 1 sierpnia wypadł jako pierwszy dzień miesiąca i tygodnia. Idealne ułożenie, aby coś zacząć. No i zaczęłam. Postanowiłam wyrzucić na raz słodycze, fast foody i napoje (pozostawiłam słodkie obiady, np. naleśniki czy płatki, żeby nie zwariować) na raz i wyznaczyć sobie ten jeden w tygodniu wymarzony Cheat day w niedzielę. I co się stało? Wielkie BUM. Ten rygor, dla mnie zbyt wielki, spowodował to, iż zaczynam myśleć obsesyjnie o jedzeniu, byle "zapchać się" czymś innym. Zjadłam więcej przekąsek, owoców, kromek, większą porcję obiadu... Boże, przecież nie o to chodziło.

       Do czego dążę? Do tego, że im większy przymus i tempo narzucimy, to czasami nie radzimy sobie z tym psychicznie, chociaż sami wywieramy wewnętrzną presję i pękamy. W efekcie wpadłam już drugiego dnia w zagubienie. Niestety czerwcowe zaniedbania, załamania i stres związany z sesją tak dał się we znaki, że nieświadomie powróciłam do starych i złych nawyków żywieniowych, zaniedbałam też ćwiczenia, bo nie miałam na nie siły i ochoty. I tak oto egzaminy się skończyły, ja zostałam z kolejnym (a jakże!) planem na lipiec, aby powrócić do "zdrowia" i tak oto nie umiałam na nowo wpaść w stary rytm. Niestety nad tamtym rzuceniem wszystkiego pracowałam około 2 miesięcy, a teraz chciałam wszystko natychmiast. I dlatego skutek jest, jaki jest.

       Powrót do regularnych ćwiczeń narzuciłam już od 1 sierpnia i tutaj nie ustąpię. Mam rozpiskę i będę dzielnie walczyć. Natomiast jeśli chodzi o czystą michę...

CO POSTANOWIŁAM W ZWIĄZKU Z CZYSTĄ MICHĄ?
  • Ze względu na to, iż organizm mój wrócił do nałogu jedzenia słodyczy i niezdrowej żywności ze zdwojoną siłą, postanowiłam inaczej to rozłożyć. Chodzi oczywiście o eliminowanie ich z diety. No więc mój nowy plan zakłada, iż przez 6 tygodni pozbędę się znowu tej ciągłej chęci zjedzenia czegoś zakazanego i zapychania się wszystkim innym, co mnie wpycha w coraz większe rozterki i stan niepewności. 
  • W 1 tygodniu mam czysta michę tylko jeden dzień, w poniedziałek. Reszta dni z umiarem, gdyż zaczęłam obliczać dzienne spożycie kalorii, ale mogę trochę wszystkiego. W następnym tygodniu takim czystym dniem będzie już poniedziałek i wtorek. I tak dalej, aż dojdę do cheat day tylko w niedzielę. Pomysł nie wydaje się taki głupi, a może lżej podejdę do tematu i będzie mi łatwiej. 
  • W lipcu udało mi się jedną rzecz osiągnąć - znowu odrzuciłam całkowicie słodzenie kawy, herbaty. Do słodkich napojów tez mnie raczej mało ciągnie, chociaż zdarza się chęć na jakiś sok czy napój owocowy. Na szczęście coca-colę popijam tylko przy bólach żołądka :D
  • Staram się pić więcej wody. U mnie to też lekki koszmar zmuszać się, ponieważ bardzo mało piję w ogóle. A zmieścić 2 litry w ciągu dnia to nie lada wyzwanie. Ale postaram się. Aplikacja mi w tym pomaga :)
A to tak na zakończenie :'D Kiedyś to tez było moje małe uzależnienie... Na szczęście szybko minęło i się od nich uwolniłam!

Nie, nie jest za późno!

        Takim oto nagłówkiem wmawiam sobie, że fakt, iż odpuściłam po raz kolejny, nie może mnie dobijać w nieskończoność. Przeminął stres sesyjny, przeminęły wymówki. Wróciły siły, zapał i motywacja. 
       Dlatego zrobiłam KOLEJNĄ rozpiskę właściwej pielęgnacji i treningów. 
       Dlatego znowu zaczęłam wirtualnie śledzić swoje fit inspiracje.
       Dlatego mówię wszystkim, żeby mnie wspierali.
       Dlatego zachęcam innych do wspólnej walki.
       Dlatego też powtarzam sobie, że trzeba brnąć naprzód!

Bardzo lubię czytać ten tekst. :)
The positive steps © 2015. Wszelkie prawa zastrzeżone. Szablon stworzony z przez Blokotka