Nadszedł ten czas. Ten czas, gdy trzeba się pożegnać ze swoją miłością.
Miłością do słodyczy...
Maj zawitał już w naszych kalendarzach, co powoduje, że część z nas zaczyna uświadamiać sobie, że na dobre przyszła wiosna. A po wiośnie przyjdzie lato... Obcisłe topy, krótkie spodenki, opalenizna... Tak, they are coming! Więc należy ruszyć dalej z planem dietetycznym.
W mojej drugiej pożegnalnej części muszę podziękować: serki (mmm, Monte), ciasto, lody, wafle... Czy jest to ciężkie? Tak, dla mnie jest to wyzwanie. Dlatego już przeżywając chandrę i myśląc o czymś "zakazanym", sięgnęłam po zwykły serek wiejski, które ku zdziwieniu dobrze wypełnił swoje zadanie :)
Ciężko jest zająć myśli czymś innym, kiedy wszystko, co było pod ręką niekoniecznie zdrowego wpychało się non stop do ust (jedzenie!), nagle odeszło w odstawkę. Naprawdę. Słodyczomaniacy znają dobrze ten ból... Ale cóż. Spróbować trzeba.
Jak to mówią: BYLE DO... CHEAT DAY. Za mój "oszukany dzień" ustanowiłam sobie niedzielę. Póki co bardzo pomaga i motywuje do tego, żeby wytrzymać te 6 dni w "czystości żołądka" :D
P.S. Odkąd odstawiłam słone przekąski, nie sięgam po nie nawet podczas Cheat Day. Mega pozytywna zmiana - w końcu nic a nic tam zdrowego nie było :)
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz