Z muzyką jak z jedzeniem. Raz się ma apetyt na schabowego, raz na jajko, a raz trzeba zjeść to, co dają.
Andrzej Klawitter
Kochane soboty :o Dzień tygodniowych porządków, odpoczynku po tygodniu i zajęć weekendowych. Nie wiem jak jest w innych domach, ale ja nie mogę się obejść bez słuchania muzyki w międzyczasie. Nie zamykam się na jeden gatunek, jestem otwarta na różne dźwięki. Chociaż techno i heavy-metalu nie zniosę... Moja lista muzyczna jest zwykle wymieszana różnościami, nie przewijam jej, bo nawet gdy trafię na stare kawałki to wracają jakieś wspomnienia i miło się wsłuchuje w coś takiego ;) Aktualnie przemykają mi dźwięki reggae, rapu, rocka czy house. Lubię sobie poruszać biodrami przy odkurzaniu mieszkania i poskakać przy ścieraniu kurzy :D Dodaje mi to energii na cały dzień i napełnia radością.
Zresztą....muzyka
towarzyszy mi w każdej chwili "samotności" - jadąc autobusem, idąc do
sklepu, biegając, ćwicząc czy nie mogąc usnąć, mam słuchawki w uszach. A tak! Napominając o samych słuchaweczkach... Mam w domu kilka rodzajów. Różnią się one, oprócz budowy i
wyglądu oczywiście, innym zastosowaniem i cechami. Każdy o tym wie, ale jednak
w ramach rozwinięcia tematu spróbuję przybliżyć ten oczywisty wątek :)
RODZAJE SŁUCHAWEK:
Pomijam podział szczegółowy, poruszany tylko podział
konstrukcyjny. Wiadomo, że znawcy rozdzielają słuchawki w większej skali, ale
ja nim nie jestem i udawać nie będę, że tak jest.
Podział
dotyczący połączenia:
Przewodowe - połączone są z nośnikiem - komórka, mp3,
iPodem, etc. systemem kablowym.
Bezprzewodowe - połączone najczęściej systemem Bluetooth,
rzadkością jest podczerwień IrDA.
Podział dotyczący konstrukcji:
Douszne - zwykle każdy je ma w domu, gdyż są najpopularniejszym
rodzajem - przez cenę i dostępność. Chyba każdy nabywca telefonu czy iPoda
dostał w zestawie coś takiego. Są łatwe do przechowywania przez swoją wielkość
i dyskretne (uraczanie się muzyką podczas nudnych konferencji...). Niestety nie
urzekną nikogo, kto oczekuje dobrej jakości dźwięku. Niestety, ale jakość jest
beznadziejna - dźwięki się rozpływają, bo nie są zagłuszane od szumu z
zewnątrz. Poza tym nie ma mocnego uderzenia basów, bo pomimo wciśnięcia
słuchawek w uszy to nie mają one takiej mocy. Dobre dla słuchaczy miejskich,
chodząc po centrach handlowych czy do skrytego podsłuchiwania.
Dokanałowe - różnią się konstrukcją od dousznych - końcówki, które są
zwężone i mają na celu umożliwienie osadzenia ich w kanale usznym oraz mają
zamontowane gumki. Istotną cechą jest izolacja od otoczenia oraz dobra jakość
dźwięku. Niestety za tą przyjemność trzeba więcej pieniędzy wybulić. Jeśli
chodzi o zastosowanie to, podobnie jak douszne, są delikatne i dyskretne. Dla
fanatyków muzyki są o wiele lepszym odpowiednikiem tańszego rodzeństwa.
Nauszne - od swoich braci wyróżnia je przede wszystkim rozmiar - nie
są tak kompaktowe i łatwe do przechowywania. Otaczają ucho przez większą
powierzchnię i osadzone są na sztywnym pałąku, który może być umocowany na
głowie czy szyi (spotkałam i wersję, gdzie noszą je pod brodą o_O). Tutaj cena
odgrywa dużą rolę. Zwykle, gdy dopłacimy trochę więcej, dostaniemy słuchawki,
których jakość naprawdę umie powalić na kolana. Spotkamy się też z różnymi podtypami
(lightweight, full-size i noise-canceling), ale wszystko zależy od tego czego
od nich oczekujemy. Większość jest wykonana naprawdę nieźle i dostarczają nam
głębi dźwięku oraz donośnego basu, który potrafi poruszyć naszym mózgiem. Jak
wiadomo nie powinno się słuchać zbyt głośno, ale...kto młodemu zabroni ;) Moim
zdaniem, żeby docenić muzykę, trzeba włączyć ją na najwyższych możliwych
obrotach.
A na poprawę porannego humoru dołączę energiczny kawałek, który często gości w moich słuchawkach :)
Bless ya! :)
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz